Verbum Nobile

 

Historię narodów spisali kronikarze.

Narody wspominają ich z szacunkiem.

Każda rodzina ma swoją historię, choć nie każda swoich kronikarzy.

Odtwarzanie więzi w środowisku szlacheckim

Stanisław Jan Rostworowski - Odtwarzanie więzi w środowisku szlacheckim


          Jakie były dawniej czynniki integrujące środowisko szlacheckie? Pytanie to odnosimy naturalnie do okresu międzywojennego. Wówczas jeszcze znaczna część szlachty posiadała ekonomiczny status ziemian. A warstwa ziemiańska ówcześnie miała własną obyczajowość i realizowała własne zadania gospodarcze. Jedną z cech tej obyczajowości było to, że warstwa ta swe życie towarzyskie organizowała wyłącznie we własnym kręgu i że związki małżeńskie zawierane były też niemal wyłącznie w ramach środowiska ziemiańskiego. Oparciem dla zachowania tożsamości obyczajowej była wielopokoleniowa rodzina szlachecka, lecz chcąc zachować swój krąg towarzyski trzeba było utrzymywać przyjazne kontakty z innymi domami ziemiańskimi. Przy ówczesnej komunikacji, głównie konnej, dokonywało się to w ramach tego samego powiatu, w którym składało się wizyty w zaprzyjaźnionych domach ziemiańskich, tam wyszukując partnerów dla wspólnie organizowanych polowań, balów, czy podejmowanych solidarnie akcji społecznych lub gospodarczych. Naturalnie, kontakty te często nie starczały ku temu, aby na przykład córkę intratnie wydać za mąż. Wobec tego w okresie karnawału rodzice z pannami na wydaniu udawali się do Krakowa, Warszawy czy Lwowa, by uczestniczyć w balach lub "jourach" - stałych dniach wizyt, prowadzonych przez rezydujące w dużych miastach rodziny arystokratyczne. Ale to były zadania wyjątkowe. Przeciętny szlachcic-ziemianin musiał przede wszystkim dbać o utrzymanie egzystencji swego majątku. W pracy swej szukał sojuszników wśród innych ziemian. Należał więc do związków hodowców koni, bydła, plantatorów, producentów spirytusu; starał się być czynny w ciałach samorządowych, by mieć wpływ na poczynania administracji. Zabiegał o wybór do izb handlowych, rad nadzorczych, banków, tworzył związki ziemian powiatowe, wojewódzkie, Radę Naczelną Organizacji Ziemiańskich, a więc sieć różnych powiązań społecznych, która miała chronić jego warsztat pracy - folwark ziemiański - przed upadłością i wysprzedażą. A zagrożeń wówczas było wiele, żeby wymienić tylko reformę rolną, kryzys ekonomiczny, brak kapitału i niezdolność spłacania kredytów bankowych. Po pierwszej wojnie ziemianie dość licznie należeli do Związku Ludowo-Narodowego, gdy jednak zorientowali się, że politycy endeccy nie zamierzają bronić ich przed reformą rolną, odstępowali od politycznego nurtu narodowo-demokratycznego. Tworzyli własne stronnictwa konserwatywne, które w okresie BBWR uzyskały dość znaczne wpływy polityczne. Organizacje konserwatywne, z natury nieliczne, nie były jednak w stanie konkurować ani z partiami mieszczańskimi, ani z lewicowymi chłopskimi czy robotniczymi i integracja na gruncie politycznym w środowisku ziemiańskim nie odgrywała nigdy większej roli. W okresie międzywojennym istniało już liczne środowisko szlachty wydziedziczonej, Gdy, na mocy traktatu ryskiego, do Rzeczypospolitej nie powróciły jej dalsze kresy wschodnie, wiele rodzin szlacheckich potraciło swe dobra na Kijowszczyźnie, na Polesiu, Mińszczyźnie i Litwie Kowieńskiej. Rodziny te, wracając do Polski, stanowiły warstwę szlachty bez ziemi. Przynależały do obozu politycznego Marszałka Piłsudskiego, a społecznie musiały szukać swego miejsca w środowiskach urzędniczo-inteligenckich. Wśród szlachty, przeważnie wyznania katolickiego, silniejsza od politycznej była więź religijna. Wielu osiadłych ziemian angażowało się w Akcji Katolickiej i w różnych formach prac charytatywnych czy oświatowych, w czym przodowały panie pochodzące z domów szlacheckich. Wśród młodzieży męskiej, szczególnie wywodzącej się już z rodzin nieziemiańskich, kultywowany był etos rycerski. Młodzież szlachecka służyła w kawalerii, a po opuszczeniu czynnej służby wojskowej przynależała do związków oficerów rezerwy, związków pułkowych, powstańczych i strzeleckich, tu znajdując środowisko odpowiadające rodzinnym tradycjom. W okresie wojny z lat 1939-1945 ogromna część młodzieży szlacheckiej przystąpiła do Armii Krajowej. Po wojnie eliminowana ze wszelkich form życia publicznego, skupiała energię na zdobywaniu konkretnego zawodu i ratowaniu bytu ekonomicznego swoich rodzin wydziedziczonych z wszelkiej własności. Po 1989 roku podstawy ekonomiczne warstwie ziemiańskiej nie zostały przywrócone. Funkcję rewindykacyjną starały się wypełniać powstałe Związki Ziemian, lecz dążenia ich okazały się nieskuteczne, co także przesądza o tym, że rola organizacji stawiających sobie tak ograniczone cele może ulec wyczerpaniu.

          Mimo utraty podstaw ekonomicznych istnieje nadal warstwa szlachecka mająca kilkusetletnie tradycje w naszym narodzie. Nie zanikły też te motywacje, które integrowały środowisko szlacheckie jeszcze w okresie międzywojennym. Przede wszystkim żywa jest nadal tradycja rodzinna, która w relacji do rodzin innych warstw społecznych pozostaje czymś wyjątkowym. Przodkowie osób legitymujących się dziś szlachectwem włączeni byli w trzy nurty służby: służby rycerskiej w obronie ojczyzny, służby państwowej w tworzeniu form ustrojowych Rzeczypospolitej i służby religijnej, często kapłańskiej czy zakonnej wobec potrzeb Kościoła. W okresie międzywojennym część osób pochodzenia szlacheckiego liczniej niż poprzednio włączała się w pracę na wyższych uczelniach oraz w tworzeniu kultury i sztuki narodowej. Ten nagromadzony kapitał, mimo wszystkich wstrząsów i przemian społecznych, wzbudza jednak zainteresowanie współcześnie żyjącej młodzieży szlacheckiej, która swego pochodzenia nie zamierza się wyprzeć. Stwarza to dogodną atmosferę dla powstawania związków rodzinnych. Początkowo starczało, że w ramach związków tego typu odbywały się zjazdy rodzinne, pozbawione jakiegoś poważniejszego programu, a stające się jedynie okazją dla poznania bliskich krewnych, o których się słyszało, lecz brakło sposobności dla bliższego ich poznania. Niewątpliwie zetknięcie się z członkami rozgałęzionej własnej rodziny daje poczucie pewnej siły, a także mocniejszego zakorzenienia w życiu narodu, które potrzebne jest każdemu, kto nie chce ulegać współczesnym trendom alienacji. Powstaje jednak kwestia - jak umacniać rolę tych związków? Jakie przypisać im trwałe funkcje? Na pewno istnieje możliwość zbiorowego gromadzenia materiałów do napisania monografii własnej rodziny, istnieje konieczność zapisywania wszystkich znaków, jakimi rodzina ta odcisnęła się w dziejach kultury narodu. Być może zachodzi potrzeba wzajemnego wspierania się materialnego bądź tworzenia grupy nacisku w sprawach odzyskania dla członków rodziny należnych im praw majątkowych. Ale myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, by aby owe związki powróciły do wyrabiania wśród swych członków etosu czterech służb - a więc służby wobec zadań obrony ojczyzny, tworzenia państwowości polskiej, służby wobec posłannictwa Kościoła i przejmowania roli kulturotwórczej w narodzie. Związki rodzin szlacheckich, które noszą w sobie depozyt nie dającego się wymazać z historii narodu dorobku przeszłej tradycji, dziś już nie potrzebują wśród swych członków wyrabiać jakiegoś szczególnego przekonania o odrębności ich niejako "biologicznej" od reszty społeczeństwa. Akcentowanie owej odrębności stawia tamę dla przynależności do związków rodzinnych tych osób, których matka czy ojciec nie jest już pochodzenia szlacheckiego. Dzieci z takich częściowo tylko szlacheckich małżeństw niechętnie wiążą się z tradycją jednego rodzica, która może być poczytana jako przeciwstawna pochodzeniu drugiego rodzica. I tu właśnie potrzebny jest wysiłek ze strony związków rodzinnych, aby włączyć w nurt ich życia osoby spokrewnione, lecz nie mające pochodzenia szlacheckiego lub mające je tylko poprzez częściową filiację. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w ciągu czterech generacji nie będzie w ogóle w Polsce rodzin o czysto szlacheckim pochodzeniu, co nie znaczy, że to pochodzenie, nawet cząstkowe, nie będzie bardzo wysoko cenione. Dlatego już dziś trzeba wciągać do związków rodzin szlacheckich osoby o niepełnym pochodzeniu szlacheckim, by przyjęły one depozyt tradycji także im przynależny, zarówno z racji nabytego pokrewieństwa, jak i z prawa uczestnictwa w ogólnonarodowym przekazie nagromadzonego w ciągu wieków depozytu kulturowego narodu.

          Musimy się liczyć także z tym, że wiele rodzin, z racji małej swej liczebności, nie jest w już w stanie powołać własnego związku rodzinnego. I dlatego wydaje się słuszne, aby rodziny liczniejsze do związku swego przyjmowały członków tych rodzin, z którymi w przeszłości czy nawet obecnie najczęściej kojarzone były związki małżeńskie. Można by rozważyć, czy Morawscy nie powinni otworzyć swego związku dla Chłapowskich bądź Turnów, Rostworowscy dla Popielów, czy Mycielscy dla Mielżyńskich. Stąd jest już krok do powoływania związków rodowych, to znaczy związku rodzin wywodzących się z pnia rodowego, znaczonego wspólnie noszonym herbem. Niektóre herby są znakiem szlachectwa setek polskich rodzin. Można tu wskazać na takie chociażby, jak Jastrzębiec, Ostoja, Lubicz, Sas, Pobóg, Nałęcz i wiele innych. Związek rodowy jest także związkiem rodzinnym, tylko że odwołuje się do bliskości pokrewieństw, jakie istniały i były ważkie niekiedy setki lat wstecz. Do związku rodowego przystępują członkowie tych rodzin, które mają ten sam herb. Gdy taki związek powstanie, okazuje się, że tworzą go osoby mające pewne cechy wspólne. Odczułem to, gdy powołaliśmy związek rodowy pod nazwą Koło Nałęczów - osób pieczętujących się herbem Nałęcz. Wśród jego członków występują pewne cechy wspólne - łagodność, rycerskość, szarmanckość, poczucie honoru. Do związku należą przedstawiciele tych rodzin, które są liczne i mają wyprowadzone swoje drzewa genealogiczne oraz przedstawiciele rodzin, którzy czują się już ostatnimi nosicielami nazwisk niegdyś znaczących. Szlachetnie urodzeni, ale nie mający wiedzy o swoich przodkach, pozbawieni pamięci rodzinnej i tradycji, którą gdzieś starła zawierucha dziejowa ostatnich dziesiątków lat. Ale oni właśnie, inspirowani przez tych innych, bardziej zakorzenionych w genealogii, zaczynają odtwarzać swoje dzieje, przywoływać do związku rodowego swoje dzieci i swoich krewnych, odbudowywać swoje poczucie przynależności do trwałej przez wieki w naszym narodzie warstwy szlacheckiej. Siła związku rodowego jest większa niźli jednorodzinnego, bo skupia ludzi pełniących bardzo różne funkcje w społeczeństwie, a działalność takiego związku ma szersze spektrum i staje się także źródłem szerszej wiedzy o dziejach narodu.

          Można sobie naturalnie wyobrazić inne kryteria więzi. Może powinny powstawać związki ziemian pochodzących z tego samego powiatu czy regionu, których działalność nastawiona byłaby na pobudzanie aktywności społecznej czy gospodarczej na danym obszarze kraju (np. na Zamojszczyźnie). Analogii tu można szukać z pewnymi związkami "ziemlaków" - powiedzmy chełmian czy gostyniaków zamieszkałych w Warszawie, którzy tu się stowarzyszają lub tworzą nieformalne grupy towarzyskie. Śledzą oni wszelkie publikacje dotyczące ich rodzinnego miasta, przypominają sobie zdarzenia, ludzi, życie szkolne z dawnych lat, przyjmują wycieczki przybywające z miast ich pochodzenia, są sponsorami i organizatorami pokazów kulinarnych czy wystaw prezentujących dorobek kulturalny ich stron rodzinnych.

          Motywacje i sposoby integracji środowiska szlacheckiego mogą być zatem różne. Cel tylko wydaje się niezmienny. I wyrażać się musi nie żadnym "wyróżnikiem klasowym", ale ciągłym niedosytem niespełnionej dostatecznie służby wobec potrzeb ojczyzny, państwowości polskiej, Kościoła i kultury narodowej. Jeśli w tych obszarach związki rodzinne, rodowe czy powiatowe szlachty polskiej znajdą swoje miejsce, to rola ludzi nobilitowanych okaże się żywa i w tym nowym, rozpoczętym co dopiero tysiącleciu.

[w:] "Verbum Nobile" nr 13/14 2000 r.

 

 

Joomla Templates and Joomla Extensions by ZooTemplate.Com